Brzmi jak romantyczny tytuł pewnej serii osadzonej notabene na Mazurach... ;) Ale ja nie o tym dzisiaj. Ten, kto mieszka w naszym regionie lub często w nim bywa, wie, że od października borykamy się z solidnymi i często ciągłymi opadami deszczu. Potem też śniegu, po którym śladu już nie ma. Za to jest inny ślad, który trochę zaczyna nam dokuczać...

Popatrzcie sami - nasza rzeczka, która w ubiegłym roku w grudniu wyglądała tak:

obecnie wygląda tak:

Inne ujęcie, bardziej obrazujące powagę sytuacji. Before:

After:

Nasze konie chyba muszą wyjść na ulicę i wyrazić swój protest... Może założymy jakiś KKPP - Koński Komitet Przeciwko Powodziom :) Bo na razie poruszanie się po ich wybiegu jest "lekko" utrudnione. Głowa do góry! Byle do wiosny... ;)