Kocham wolność, jeżdżę konno - to napis na koszulce, którą zobaczyłam w Sasku Małym, naszym ostatnim miejscu noclegowym. I coś w tym jest. Ta wyprawa dała mi prawdziwe poczucie wolności. I chyba każdy koniarz choć raz w życiu powinien wybrać się na taką kilkudniową wyprawę, żeby poczuć, o czym mówię. 7 dni, 200 kilometrów, 6 noclegów w różnych miejscach. Cała masa wrażeń, piękni napotkani ludzie, cudowna przyroda i październikowe widoki. Tak pokrótce możnaby opisać naszą wyprawę.

Cały szlak ma długość 243km, więc zabrakło nam jednego dnia do pokonania go w całości, ale co tam ;) Jakoś nie czuję żalu, bo najeździłam się za wszystkie czasy ;) Ponownie pojechałyśmy całkiem same (Kasia i ja), ale tym razem bez zaplecza w postaci samochodu, w którym wiozłyśmy nasze rzeczy podczas ostatniej wyprawy sprzed dwóch lat - tym razem wszystko miałyśmy spakowane do sakiew (a system pakowania opanowałyśmy do perfekcji), które nasze konie dzielnie nosiły na grzbietach, zmierzając każdego dnia do innej stajni na naszej trasie. I mimo trudów początkowych dni, kiedy to znaczną część tras pokonywałyśmy obok koni, nie żałuję ani chwili. Będziemy z Kasią zapewne długo nosić w pamięci zarówno te śmieszne, jak i trochę niecodzienne przygody, które nas spotkały. Taką kulminacją niecodzienności był chyba wieczór w Mikołajkach, gdzie wzbudziłyśmy ogólne zainteresowanie. To znaczy nasze konie wzbudziły to zainteresowanie, bo my nic szczególnego nie zrobiłyśmy ;) No, może oprócz selfie na środku mostu ;) Kilka razy docierałyśmy do celu już w ciemności, co dla nas nie jest niczym niezwykłym, ale właściciele kolejnych stajni wydawali się za każdym razem zaskoczeni, że tak po ciemku też można ;) Była to również podróż kulinarna - każde kolejne miejsce witało nas innym klimatem i wspaniałymi potrawami :) Dziękuję wszystkim, którzy po drodze nas gościli, czasem czekając do późna na nasze przybycie... Cieszę się, że udało się nam pospinać w całość tę logistyczną operację i przeżyć niesamowitą przygodę :) Załączone zdjęcia pokażą zaledwie wycinek całości, ale i tak życzę miłego oglądania :)