Po ostatnich ulewnych deszczach sporo wody nazbierało się we wszystkich okolicznych zbiornikach wodnych - zarówno tych stojących, jak i płynących. Rzeczka ponownie rozlała się na szerokość kilkunastu metrów, a co gorsza jej poziom podniósł się na tyle, że razem z naszym stawem utworzyła jedną wielkgachną wodną przestrzeń. Gdyby nie rosnące tam drzewa, moglibyśmy z Andrzejem uskutecznić plan zwodowania naszych desek WS i popływania tuż pod domem ;)

Zastanawiamy się, jak wykorzystać tak wielkie połacie wody - padało wiele pomysłów, jednak trochę trudno z ich realizacją, bo przecież nie będziemy pławić się z końmi pod koniec września - no, chyba że ktoś jest morsem ;) A z kolei wszechobecne grząskie błoto utrudnia inny ciekawy sport, w którym można połączyć wodę i konie (koniecznie zobaczcie: inna forma wakeboardingu). Jeden plus jest pewny - konie skutecznie odczulą się na wchodzenie do wody, bo codzennie muszą przejść przez bród, aby dostać się na pole :) Jednak niezbyt optymistycznie to wygląda na końcówce lata - przed nami cała jesień i zima i zastanawiam się, co to będzie, jak przyjdą kolejne i kolejne deszcze, a potem śniegi... No cóż, życie pokaże :) Na razie jest tak: